Niniejsza fotorelacja jest rozwinięciem opracowania ze starej galerii SGM, które tworzyłem na bieżąco podczas budowy modelu. Materiał uzupełniłem o wnioski i przemyślenia powstałe po zakończeniu budowy i po kilkumiesięcznym okresie eksploatacji modelu. Komentarze dodane później niż na etapie budowy wyróżnię wytłuszczonym słowem „Edit”. Model powstawał około 3 tygodnie – nie jest to jednak ściśle związane z konstrukcją zestawu i koniecznym nakładem pracy. Tak długi okres budowy wynika z braku doświadczenia, czasochłonnego procesu kronikarskiego oraz kiepskich warunków lokalowych – niestety budując model w kuchni/salonie trzeba się liczy z tym, że na każde 2h pracy przy modelu przypada 0,5h rozkładania „zabawek” i sprzątania po robocie. Mam nadzieję, że poniższy opis chociaż w pewnej mierze przyda się osobom budującym taki sam bądź podobny zestaw GWS. Sceptyków uprzedzę - przedstawionych rozwiązań nie uważam za jedynie słuszne, a raczej za takie, które w danej chwili, jako początkującemu przyszły mi do głowy, zostały podpowiedziane przez bardziej doświadczonych kolegów modelarzy bądź poprostu zostały podpatrzone gdzieś w sieci.
Formosa II to zestaw firmy GWS, następca popularnej „jedynki” – model powiększony i ze zmienionymi proporcjami powierzchni sterowych. Modelik to typowy akrobat kształtów zbliżonych do modeli F3A, odpowiednio wyregulowany i wyposażony zdolny do akrobacji 3D, wykonany jest z gęsto spienionego styropianu. Często pada pytanie czy to gotowiec - odpowiedź nie jest jednoznaczna - osobiście uważam go za coś pokroju styro-KIT. Jest to mój pierwszy samodzielnie wykonany model R/C i jako taki był dla mnie wystarczająco dużym wyzwaniem.
Podstawowe dane modelu (w/g producenta):
rozpiętość | 108cm |
długość | 110cm |
powierzchnia skrzydeł | 23,8dm2 |
masa własna | 309g |
masa do lotu | 720g |
obciążenie płata | 30,2g/dm2 |
Dla porządku dodam jeszcze, że model kupiłem w Nastik’u, w cenie około 165zł – zestaw jest jednak dość popularny i możliwy do nabycia także u innych sprzedawców.
Po tych kilku zdaniach wstępu, czas przejść do rzeczy- także, Panie i Panowie, zaczynamy:
1) Całkiem sporaśne pudełeczko, wszystko ładnie zapakowane. Nie trzeba się martwić o uszkodzenie w transporcie.
2) Główne elementy zestawu - kupa styropianu, pudełko po jogurcie, kawałek butelki i dwa kółka. Poza tym w zestawie: cała galanteria, naklejki, klej polimerowy GWS, instrukcja obrazkowa, katalog GWS na CD. Instrukcja jest tragiczna, mogłoby jej w sumie nie być. Galanteria marna, ale wszystko co potrzeba w zestawie, a nawet więcej - podejrzewam, że jednakowe plastiki są przygotowane dla różnych modeli. Wykonanie głównych podzespołów bez zarzutu.
3) Części w kupie dla lepszego obrazu sytuacji. Zgrabny akrobacik przyzwoitych rozmiarów za marne 165zł :)
4) Pierwszy problem- pakiet 3s1p (zalecany w/g instrukcji) nie mieści się we wnęce pod skrzydłem - trzeba będzie ją powiększyć...
5) Teraz znacznie lepiej: wyleciało sporo pianki. Aby nie osłabiać skrzydła dodatkowe wzmocnienie z 3mm balsy wklejonej na żywicę.
6) Jak widać ostatecznie miejsca starczyło :) Dodatkowo lekko wycięta pokrywa "luku bombowego" ;)
Edit: jak się później okazało, po wymianie silnika na mocniejszy, widoczny na zdjęciu pakiet okazał się za słaby (zbyt niski prąd rozładowania), niestety zakupiony nowy pakiet nie zmieścił się w przeznaczonym dla niego miejscu, co gorsza miejsce to jest ograniczone z jednej strony prętem wzmacniającym skrzydło, więc nie dało się powiększyć. Warto więc starannie dobrać podzespoły już na początku budowy modelu.
7) Pakiet na swoim miejscu, teraz nie wyleci. Rzep od GWSa w standardzie. Pakiet udało się upchnąć przed SC i oto chodziło - w sieci słychać sporo głosów, że model jest ciężki na ogon i trudny do wyważenia.
8) Skrzydło sklejone. Wzmocnienie z rurki węglowej (z zestawu). Dwie połówki sklejone żywicą, rurka wklejona na klej GWSa. Pakiet dumnie i uparcie siedzi na swoim miejscu ;P
Edit: z perspektywy czasu już nie jestem pewien, czy ten węgiel to węgiel, czy może jakaś rurka albo i raczej PRĘT i to nie węglowy ale z włókna szklanego. Na etapie budowy nie zwracałem uwagi na drobne różnice pręt... rurka a to co czarne wydawało się węglem...
9) Przymiarka serw lotek. Dodatkowo widać sposób mocowania klapki pod skrzydłem- z jednej strony plastikowe bolce, z drugiej mocny magnes. Mocowanie marne, ale w locie musi wytrzymać jedynie ciężar samej klapki.
Edit: z czasem dodałem plastikową śrubę M3 jako dodatkowe zabezpieczenie pokrywy pakietu.
10) Dzień budowy numer 2 upłynął na mozolnym pozbywaniu się "jeżyka" z odlewów części. Po lewej jeżyk, po prawej pupcia niemowlaka ;)
11) Wyposażenie modelu: silnik E-Max 2215-25, śmigło APC-E 10x5, piasta 3mm, kołpak 44mm (docelowo 57mm), regiel Dualsky 25A, 4 serwa mikro TowerPro SG90, pakiet LiPoly 3s1p 3E-Model 2200 mAh 10C. Odbiornik Jeti REX5 MPD. Silnik przy śmigle 11x5.5 powinien ciągnąć model pionowo do góry, zastanawiają mnie tylko serwa czy oby nie za słabe.... (w sensie momentu i jakości)....
Edit: w trakcie eksploatacji modelu zaszły liczne zmiany w wyposażeniu. Uszkodzenie silnika i jego wymiana na bardziej prądożerny pociągnęły za sobą wymianę pakietu, odbiornik okazał się zbyt podatny na zakłócenia i został wymieniony na Hitec HFD-08RO. Serwa radzą sobie dobrze, regulator również bez zastrzeżeń.
12) Jedna z dwóch rozważanych opcji zasilania serw- albo widoczny na zdjęciu dodatkowy pakiet (NiMH 4.8V 1000mAh 4xAAA ~50g) odbiornika i serw (podziękowania dla Grześka za zakup celek i spakietowanie), albo dedykowany stabilizator napięcia w/g pomysłu WS (pozdrawiam), który zasili 2 serwa z głównego pakietu odciążając BEC regla. Ostateczny wybór zapadnie w trakcie wyważania modelu.
Edit: ostatecznie do oblotu wykorzystałem widoczny tu pakiet, później natomiast zastosowałem dodatkowy regulator napięcia (zewnętrzny switchingBEC firmy Dualsky) co zapewniło wygodniejszą eksploatację oraz pozwoliło zredukować ciężar. UWAGA: Wygląda na to, że zastosowany regulator powoduje duże zakłócenia. Pomogła wymiana odbiornika Jeti Rex5MPD na Hitec HFD-08RO.
13) Pierwszy projekt instalacji antenowej, pomarańczowa część wewnątrz kadłuba, czarna na zewnątrz, może będzie skrócona a sama antena przedłużona gdzieś do steru kierunku, bo teraz wygląda jak.....w najlepszym razie koński....ogon :]
14) Przymiarki umocnień kadłuba: przygotowanie pod skrzynkę silnika - dwie deseczki ze sklejki 2mm, między nimi firmowy kołek 10x10. Wzdłuż kadłuba pręt węglowy 5mm (tak, pręt, rurki pod ręką brak). Czy to oby nie przesada? Jak kadłub się będzie miał złamać za skrzydłem to i tak się złamie. Jak myślicie?
Przy okazji widać wyprowadzenie anteny, jego mocowanie również lekko wzmocni kadłub, w razie problemów powinien się on złamać za mocowaniem, w miejscu łatwiejszym do naprawy.
Edit: ostatecznie zrezygnowałem z węglowych wzmocnień i prawdopodobnie był to błąd. Do czasu kiedy to piszę kadłub złamany był już trzykrotnie, za każdym razem na wysokości mniej więcej końca skrzydła.
15) Sklejanie kadłuba. Ostatecznie odpuściłem pręt węglowy, zostały tylko dwie deseczki sklejkowe 2mm, kołek 10x10 oraz balsowa półeczka od mocowania anteny. Sklejałem wynalazkiem z Nomi - klej "Epoxy Dragon Transparent". Jest to żywica z utwardzaczem mieszane w stosunku 1:1, 1-godzinna (ostatnie próby z żywicą 5min w ciepłym mieszkaniu mnie przeraziły). Wielką zaletą jest całkowita bezwonność. Druga istotna sprawa- 2 puszki składników po 200ml - łącznie 400ml - kosztują 27zł.
16) Finalna wersja anteny- końcówka osadzona w spłaszczonej, ciasnej rurce wklejonej w obrys kadłuba.
17) Panel instalacji odbiornika z zabezpieczeniem mającym na celu odsunięcie kabli prądowych od odbiornika. Jednocześnie wzmocnienie kadłuba w miejscu, z którego usunąłem sporo pianki aby umożliwić przejście przewodów (i sporej wtyczki) z regla do pakietu. Po lewej tekturowy projekt, po prawej gotowy panel z balsy 3mm.
18) Panel odbiornika wklejony w kadłub, odbiornik przytwierdzony rzepem, widać również antenę wychodzącą dedykowaną instalacją, zabezpieczony przed przemieszczaniem przewód pakiet-regulator oraz przedłużony przewód regulator-odbiornik.
19) Pierwsza poważna przymiarka regulatora. Co z nim zrobić żeby się przesadnie nie grzał? Pod "klimatyzowaną" owiewkę silnika go! ;-) Jednocześnie mocno wskazane przemieszczenie do przodu wszystkiego co się da - walka o SC bez dodatkowego balastu... (raczej z góry przegrana przez za lekki silnik).
20) Kilka godzin niedzielnej roboty i skleciłem coś takiego: przód - sklejka 2mm, boki i tył- balsa 3mm, na styku sklejki z balsą dodatkowo listewka sosnowa 2x2. Sklejone żywicą i całość przyklejona do łoża ze sklejki 2mm. Silnik przykręcany na śruby- w łoże wklejone są nakrętki. Później jeszcze to trochę wzmocnię. W razie kretobicia regulator umieszczony w taki sposób, żeby się schował w kadłub. Mam nadzieję nie sprawdzać czy to zadziała :-)
21) No i proszę - wreszcie silnik na swoim miejscu. W planach większy kołpak, jeszcze nie dojechał. Ładna? Co się napociłem przy wycinaniu owiewki to moje.... Pierwsza próba silnika wypadła bardziej niż zadowalająco, trochę ponad połowa (?) gazu i model postawiony pionowo do góry miał ochotę odlecieć :-)
Edit: z tym ciągiem to chyba nadmierny entuzjazm. Przynajmniej tak mi się teraz wydaje. Tym niemniej model w podczas oblotu żwawo „odleciał” z ręki.
22) Łoże silnika we wzmocnionej wersji. Przybyły cztery "zatrzaski" ze sklejki mocujące przednią część łoża oraz dwa solidne wzmocnienia z listewek sosnowych od strony kadłuba. Dodatkowo widoczne fabryczne mocowanie owiewki silnika na śrubki wkręcane w tworzywo. Temat łoża uważam za zakończony - trochę to pancernie wyszło- chyba przesadziłem :-]
23) Mocowanie skrzydła do kadłuba na plastikowe kołki. Trochę to badziewne, jak się połamie najwyżej to zmienię. W sumie może lepiej złamać coś takiego niż skrzydło lub kadłub?
Edit: kołki okazały się więcej niż wystarczające, model został już trzykrotnie zmasakrowane o one wyglądają dalej jakby były prosto z fabryki.
24) Mocowanie skrzydła - rozwiązanie fabryczne - skrzydło przykręcane jest do kadłuba na długie, metalowe śruby. Element dodatkowy stanowi sklejkowy łącznik połówek kadłuba. Śruby przechodzą przez plastikowe prowadnice wklejone w skrzydło, przez sklejkę, piankę i wreszcie trafiają na nakrętki wklejone w plastikowe mocowania. Przy moim doświadczeniu równe wklejenie całości było niebanalne. Obydwie podkładki z nakrętkami przekręciły się podczas wkręcania śrub. Nie wpływa to na położenie skrzydła względem kadłuba :-]
Edit: po licznych przygodach stwierdzam, że patent z metalowymi śrubami nie jest najtrafniejszy. W czasie uderzenia śruby te nie ustępują i łamie się skrzydło i/lub kałub.
25) Ster wysokości z uwagi na swoją wiotkość potrzebuje solidnego wzmocnienia. Zastosowałem: fabryczny drut w kształcie " ] " (niewidoczny na zdjęciu) oraz dodatkową listwę węglową 3x1mm. W miejsce zawiasów GWS'a (nie wiem co to za materiał, ale wygląda jak kawałek papieru kredowego!) - zawiasy poliestrowe.
Edit: pomimo wklejenia listwy węglowej ster wysokości jest nadal zbyt wiotki. Przy mocnym zaciągnięciu steru wysokości na siebie i dużej prędkości model ma tendencję do gwałtownego przekręcania się wokół własnej osi. Powód: serwo ciągnie tylko za jedną połówkę steru, ten się skręca w połowie swojej szerokości.
26) Ster wysokości na swoim miejscu. Jeszcze nie wklejony - najpierw malowanie :-)
27) Próba instalacji mechaniki steru wysokości. Pręt z "zetką" oraz orczyk z zestawu. Mocowanie cięgna dokupione. Wygięcie w kształcie "V" na pręcie ma rzekomo usztywnić konstrukcję (podpatrzone na RCGroups) i jednocześnie amortyzować w trakcie uderzenia - coś w tym chyba jest...
Edit: popychacze chociaż nie najgorsze, miały jednak trochę luzu (wyginały się pod obciążeniem) – w późniejszym okresie wymieniłem je na popychacze węglowe.
28) Wreszcie odważyłem się odciąć lotki. Robota miejscami jak wycinanie kółka z papieru - im bardziej robi się okrągłe tym jest mniejsze :-]
29) Zawiasy lotek wklejone w skrzydło, podobnie jak w przypadku steru wysokości zrezygnowałem z fabrycznych skrawków niewiadomoczego. W zamian zawiasy poliestrowe 0,20mm - w ilości pewnie za dużej....? Przynajmniej póki co wszystko trzyma się w jednej linii. Zostało wyciąć otwory w lotkach i je wkleić.
30) Lotki wreszcie na swoim miejscu. To ma latać?! Aż strach się bać ;-P
Edit: jak się okazuje lata i to wyśmienicie ;-)
31) Mechanika działa, jak dla mnie do ideału trochę brakuje, ale jeden zaprzyjaźniony SGMowiec twierdzi, że i tak jest git ;-) Wychylenia: +/-20mm
32) Kółko ogonowe wklejone. Znacznie wzmocniłem mocowanie- fabryczny plastik (to czarne) prawie zginął w otoczeniu żywicy i sklejki 2mm.
Edit: z perspektywy czasu ta modyfikacją okazała się bardzo udaną.
33) Przyszedł czas na malowanie. Farby akrylowe niby specjalne do styro. Pozdrowienia dla daltonistów z www.modele.sklep.pl, za piękny CZERWONY kolor! Nawet nie zadzwonili tylko wysłali "ORANGE". Farby ogólnie beznadziejnie leją i po pierwszych próbach się przyłamałem, już myślałem, że to ja a nie farby, ale Grzesiek też próbował i też mu się "spodobały" :> No nic, do odważnych świat należy....będę malować....
Edit: najkrócej mówiąc- „mądry Polak po szkodzie”. Wprawdzie malowanie wyszło bardzo ładnie, ale farby kosztowały mnie 50% ceny modelu. Drugi raz bym nie przepłacał i kupił najzwyklejsze farby akrylowe w puszkach np. Dullux. I ogólna uwaga do malowania- styro pomalowane farbą ładnie wygląda ale szybko się niszczy, proponowałbym pomyśleć o jakimś zabezpieczeniu pomalowanej powierzchni lub w ogóle rezygnacji z farb na rzecz np. oklejania folią – i to raczej modelarską niż pakową (ciężar).
34) Trzy etapy malowania (wnikliwy obserwator zauważy brak jednej fotki). Proces upierdliwy, może wprawny malarz zrobił by to w 3minuty malując z zasłanianiem jakąś tekturą. Ja wolę podejście bardziej zachowawcze: najpierw oklejenie taśmą i zasłanianie papierem (dokładnie, z dwóch stron), potem malowanie, i...tak w kółko do końcowego efektu... Jak się podoba? :-)
35) A oto efekt malowania niebieską farbą. Tragicznie "leje", jest lepka jak guma i... ciężko się domyśleć, że to niebieska. Porażka 100%. Na dole efekt 15-minutowego wycinania skalpelem pomazanej pianki. Naprawdę nie polecam tych farb:-(
36) Ostatecznie pomalowany statecznik. Góra pomarańczowa, dół z niebieskimi pasami, takie będzie malowanie skrzydeł. Co do kadłuba to jeszcze nie zdecydowałem - ograniczają mnie koszmarne farby i brak umiejętności.
37) Kadłub przygotowany do malowania. Nie powiem, żeby malowanie było moim ulubionym zajęciem, no ale trzeba jakoś pokolorować ptaszka, żeby w powietrzu nie znikł z oczu...
38) A tak wygląda efekt malowania kadłuba. Nie wyszło to najlepiej (zdjęcie nie oddaje rzeczywistości - naprawdę jest gorzej). Jeszcze muszę się dużo nauczyć jeśli chodzi o malowanie sprayami- trzeba było w dzieciństwie mazać ściany a nie czas marnować.... No i KURDĘ zabrakło mi farby na owiewkę silnika, kawałek steru wysokości i górę skrzydła!!!!
39) Prawdopodobnie jeden z ważniejszych momentów budowy i jednocześnie jeden z najbardziej frustrujących. Albo chciałbym za dokładnie, albo muszę przyznać, że nie mam pojęcia jak zrobić to prawidłowo :(
40) Spód skrzydła przygotowany do malowania.
41) Ster wysokości na swoim miejscu i działa, przyznam, że ożywianie bezdusznej pianki ma w sobie urok. W ostatniej chwili musiałem odwrócić serwo o 90' - moja aparatura nie posiada rewersów nie mówiąc o komputerze.
42) Owiewki zainstalowane. Kabinka w/g GWSa powinna być wklejona, ale jakoś mi się nie widzi odrywanie jej resztek od kadłuba w razie jej zniszczenia. Wkleiłem na żywicę kawałki plastiku i przykręciłem szybkę do kadłuba.
43) Malowanie spodniej części skrzydeł zakończone. Pozostaje czekać na przesyłkę pomarańczowej farby...
44) No, wreszcie dojechała farba. Ster pomalowany, wklejony, podłączony, działa. Wychylenia: +/-50mm
45) Zasadniczo zmienione mocowanie podwozia, trudno mówić dokładnie o oryginale, ponieważ w instrukcji nie ma prawie nic na ten temat. Zastosowałem fabryczne druty i plastiki, ale dodatkowo GWSowe królestwo plastiku zamykane jest w sklejkowo-drewnianym łożu. Dzięki montażowi na wkręty podwozie można w każdej chwili zdemontować. Dodatkowy kołek na połączeniu goleń-łoże ma za zadanie wzmocnić miejsce, w którym pręt zgięty jest pod kątem 90' i mógłby się ułamać.
Edit: ostatecznie wzmocniłem druty prętami węglowymi 5mm. Tak wykonane podwozie wytrzymało około 20 niewprawnych lądowań i w końcu poddało się przy uderzeniu modelu o ziemię (złamał się jeden z drutów).
46) Podwozie na swoim miejscu. Jeden z prętów był niestety dziwacznie powyginany (płaszczyzny się trochę Chińczykom rozjechały). Wymagało to trochę gimnastyki, ale ostatecznie Formosa ma w miarę proste nogi ;-)
47) Owiewka silnika przygotowana do malowania.
48) Owiewka zainstalowana. Dodatkowo widać Pana Pilota :-)
49) Skrzydło oklejone do malowania, upierdliwa robota, ale efekt powinien być jej wart.
50) Trzy tygodnie wieczornego dłubania i oto efekt. Ładny? ;-)
I tak oto zakończyła się budowa i zaczęło latanie - a raczej rozbijanie. Model lata wyśmienicie, niestety jest to dopiero mój drugi model R/C, pod wieloma względami odmienny od pierwszego i skutkiem tego rozbiłem go już przy oblocie. Nas szczęście później było już tylko lepiej. Do dnia dzisiejszego przeżył trzy poważne katastrofy i kilka pomniejszych a mimo tego nadal lata wyśmienicie chociaż niestety stracił dużo na wyglądzie.
Na koniec powinienem jeszcze dodać, że model z pierwotnym wyposażaniem ważył 860g i poruszał się bardzo żwawo, dla mnie niestety zbyt żwawo – oblot zakończył się po około 30 sekundach....
Jak wygląda odbudowa poważnie uszkodzonego modelu i jak zmieniło się wyposażenie postaram się opisać w kolejnym artykule.