Pogoda tej wiosny była tak paskudna, że Su29s stojąc w salonie i czekając na oblot zdążył się kilkukrotnie zakurzyć. Co złe nie może jednak trwać wiecznie i w czwartek 18 maja udało mi końcu się oblatać ten piękny model.
Na tą szczególną chwilę wzięliśmy z Michałem po dniu urlopu i porządnie polataliśmy czym się dało w ciągu dnia tak aby jakoś dotrwać do przyzwoitej, 16:00 godziny, umożliwiając chętnym zobaczenie oblotu Sukhoia.
Wojtek niezawodnie nakręcił film i porobił zdjęcia, ja wylatałem 3 pakiety powoli oswajając się z modelem. Poniżej relacja foto-wideo, na filmie zbyt wiele nie widać, bo przecież i niewiele się działo - spokojne latanie, trymowanie, sprawdzanie jak model reaguje na stery w różnych ustawieniach dual-rates.
Na gorąco po oblocie ciężko jest miarodajnie ocenić model. To co rzuciło mi się w oczy to:
- model lata poprawnie i ładnie "słucha się drążka" (co raczej nie było niespodzianką),
- dzięki stosunkowo małej masie i dużej powierzchni można latać naprawdę powoli, płynnie i delikatnie,
- fabryczny skłon/wykłon + mój napęd = poprawne zachowanie,
- beczki są bardzo ładne, osiowe, dość szybkie,
- Su nie wypada z ciasnych pętli,
- żyletki da się robić powoli, stabilnie, łatwo mimo braku SFG (ale ustawiłem mix kierunek->wysokość zalecany w instrukcji modelu),
- lądowania bardzo proste, o niebo łatwiej niż moją Funtaną S90 na tym samym setupie,
- winda - albo to ja albo model -> średnio "nam" to wychodziło,
- harrier - trochę się bujał jak wahadło - nie mam pewności na ile to model a na ile ja - w tym roku prawie w ogóle nie latałem,
- zawis - cóż... z wrażenia zapomniałem spróbować go zrobić!
Teraz pozostaje tylko latać i oswajać się z samym modelem jak również z presją psychiczną towarzyszącą lataniu tak dużym i niestety nie tanim modelem. Mam nadzieję, że wkrótce bardzo się polubimy.