Awaryjne lądowania zdarzają się każdemu pilotowi – i doświadczonemu i początkującemu (tym drugim oczywiście częściej) i kończą się nieraz zaczepieniem powierzchniami sterowymi o gałęzie lub wystające z ziemi suche twarde badyle. W zależności od tego jaki mamy model, prędkość i zainstalowane serwa, może przy tym dojść do uszkodzenia zębatki wewnątrz serwomechanizmu - szczególnie jeśli są to tanie, popularne serwa z plastikowymi przekładniami. Mnie się to wprawdzie nie przytrafiło, ale tylko dzięki temu, ze w jednym z modeli, którymi uczyłem się latać, zastosowałem własne niskobudżetowe rozwiązanie, które przy okazji okazało się niezłym zabezpieczeniem serwa.

Tradycyjny zestaw do przekazania napędu na powierzchnie sterowe wygląda jak na zdjęciu:


Składa się z dźwigni steru, snapu i regulacji snapu (zaznaczony strzałką). W ten mosiężny element wkłada się ruchomą część (drut) bowdenu i klei, zaciska, ew. lutuje. Mój pomysł polega na wykorzystaniu jako popychacza (lub końcowego elementu popychacza) bambusowego patyczka do szaszłyków:


Regulacja snapu powinna mieć otwór 2mm, jeśli jest mniejszy (np. pod drut 0,8mm) należy go rozwiercić do 2mm. Z patyka (koniecznie bambusowego) na szaszłyki odcinamy potrzebną długość plus odcinek który schowa się w mosiężnym elemencie. Ten właśnie odcinek nacinamy niezbyt głęboko nożykiem po obwodzie, następnie zdejmujemy kawałki włókien i poprawiamy (obrabiamy) pilnikiem do średnicy 2mm, tak, aby dało się swobodnie (z miejscem na klej) wsunąć do otworu w mosiądzu. Podczas obróbki uważamy, aby nie odrywać włókien z bambusa w roboczej części popychacza. Wklejamy następnie tak przygotowany patyczek (ja używałem żywicy) do otworu w regulacji snapu w ten sposób, aby pocieniony fragment bambusa schował się całkowicie w mosiądzu:


Po zmontowaniu pozostałych elementów całość wygląda następująco:


Jakie właściwości ma ten element? Otóż jeśli przeprowadzimy testowo próbę na innym tak przygotowanym patyku - wszystko stanie się jasne. Kiedy spróbujemy popchnąć coś zwężonym końcem nic się nie stanie, jeśli zaś spróbujemy wyginać go w tym miejscu - złamie się przy użyciu niezbyt dużej siły:

 


I tak to właśnie działa, podczas normalnego lotu nie ma znaczenia, że pręt bambusowy jest w tym miejscu osłabiony. Podczas kraksy - przy zaczepienia powierzchnią sterową lub umieszczonym na zewnątrz modelu popychaczem, siła jest duża i nie działa już osiowo, pręt zaczyna się wyginać i zaraz pęka. W zależności od własnych wymagań odporność na złamanie można jeszcze zmniejszyć nacinając nożykiem trochę mocniej włókna bambusa.

Jak już wspomniałem, rozwiązanie wypróbowałem w praktyce, kiedy dwukrotnie wleciałem modelem (moja pierwsza treningowa delta - bardzo odporna na kraksy) z dość dużą prędkością w gęstą ścianę lasu. Okazało się w obu przypadkach, że poza złamanymi popychaczami (za pierwszym razem pękły oba, za drugim jeden) nie było żadnych innych strat. Na zakończenie jeszcze jedna uwaga, odłamany po kraksie kawałek bambusa - tkwiący w regulacji snapu - można łatwo usunąć (jeśli klejenie było na żywicę) poprzez solidne rozgrzanie mosiądzu (płomień, lutownica lub nagrzewnica) i wyskrobanie szpikulcem (lub cienkim wiertłem) ułamanej końcówki. Regulacja będzie się nadawała po oczyszczeniu do ponownego użycia.

Nie masz uprawnień aby komentować.

Publikowane tutaj materiały i zdjęcia stanowią własność ich autorów, nie mogą być kopiowane oraz wykorzystywane bez ich zgody.
Strona niekomercyjna.